Angelika Chrapkiewicz-Gądek na Rysach |
Info - Nasze | |||
Wpisany przez Wojtek | |||
wtorek, 03 stycznia 2017 23:20 | |||
KRÓTKA RELACJA Z WYPRAWY NA RYSY: W nocy z 24/25 czerwca o godz. 22.00 wyruszyliśmy na szczyt. W całej wyprawie uczestniczyło 15 osób. 10 osób niosących, 4 towarzyszące i ja. Zaraz po logistycznej odprawie, przygotowaniu sprzętu (lin, karabinków, uprzęży, kasków i nosidła dla mnie zrobionego z plecaka) o godzinie 00.30 wyruszyliśmy z Morskiego Oka. Podczas nocnej akcji nastąpiło załamanie pogody: burza i deszcz. Po godzinnym przeczekaniu nastąpiła najważniejsza decyzja, że idziemy dalej. Podczas wędrówki było wiele bardzo trudnych miejsc: skały, śnieg, miejscowe zlodowacenia, ostre podejścia i łańcuchy. Doświadczenie i świetne przygotowanie chłopaków powodowało, że strach był mniejszy. O godz. 7.30 weszliśmy na polski szczyt Rysów, o 08.30 na słowacki szczyt. Podziwialiśmy niesamowite widoki. Moje marzenie się spełniło i na szczycie poczułam tak bardzo w sercu to, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wiele wzruszeń, wiele myśli... Po tych chwilach rozpoczął się trudniejszy dla mnie etap, czyli zejście. Obdarcia i tąpnięcia były odczuwalne z podwójną siłą. Czułam jak plecak wbija mi się w uda, przyciska tak klatkę piersiową, że trudno było złapać oddech, kask uciska brodę, a szyja musi być w jednej pozycji. Przy zejściu, gdzie były łańcuchy chłopaki schodzili tyłem, wiec widziałam przepaście, łańcuchy oraz to jak ich stopy dotykają skalnych progów. Ten moment był psychicznie bardzo trudny. Zaufałam im jednak bardzo mocno. Po 15 h całej akcji bezpiecznie znaleźliśmy się w Morskim Oku. To wszystko nie odbyłoby się, gdyby nie wspaniali ludzie, którzy chcieli pomóc mi w realizacji marzenia. Słowo dziękuję, to za mało. Jestem wdzięczna, wzruszona i ogromnie szczęśliwa, że pojawiliście się na mojej drodze i razem mogliśmy przeżyć niesamowitą przygodę.
|